Miał 70 lat. Przyjaciele mówili na niego Ted. Kiedy zachorował na raka, stracił mieszkanie. Z państwowej emerytury nie był w stanie pokryć kosztów leczenia, jedzenia i czynszu. Przez większość życia nie zarabiał wiele, a niespodziewane wydatki związane z chorobą wepchnęły go w nędzę. W końcu został bez dachu nad głową. Zmarł w jednym z barów znanej sieci „Tim Hortons” w Vancouver, gdzie mieszkał przez ostatnią dekadę, śpiąc i jedząc przy stoliku koło toalety.
Nie starał się o miejsce w Downtown Eastside, dzielnicy miejskich schronisk i tanich mieszkań socjalnych, a zresztą – jak twierdzi Judy Graves, adwokatka bezdomnych – lista oczekujących na te lokale jest tak długa, że byłby martwy, zanim by na nią trafił. – Dlatego zdecydował, że pozostanie w „Tim Hortons”. Tam nadal wyglądał jak pracujący facet, wtopił się w tłum ludzi, którzy przychodzili i odchodzili. Bar stał się jego domem.
Podobnie dzieje się w całej Kanadzie. Całodobowe bary zastępują schroniska.
– Byłam we wszystkich miastach i obraz wszędzie jest taki sam – mówi Judy. – W środku nocy ludzie siedzą w fast foodach, bo nie mają dokąd pójść. Jestem wdzięczna tym restauracjom za ich staroświeckie sąsiedzkie współczucie i życzliwość, jakich już nie ma reszta społeczeństwa.
Śmierć Teda wywołała narodową dyskusję o kryzysie mieszkaniowym w kraju i w samym Vancouver, mieście o najdroższych nieruchomościach w Ameryce Północnej, gdzie liczba bezdomnych rośnie w tempie pięciu osób tygodniowo, a przez ostatnie trzy lata zwiększyła się o 25 proc.
Przeciętna cena mieszkania wynosi tu ok. 1,4 mln dolarów, wynajem lokalu z jedną sypialnią – 2060 dolarów miesięcznie, zaś pustostany stanowią mniej niż 1 proc.
Ceny nieruchomości w Vancouver od 2003 roku wzrosły prawie czterokrotnie. Trzydziestoletnia barmanka, z wykształcenia prawniczka, w proteście przeciw temu szaleństwu zwolniła wynajmowane mieszkanie i przeprowadziła się do kampera. Część jej przyjaciół, nie radząc sobie finansowo, wyprowadziła się z miasta.
Reszta walczy o przetrwanie. Umierający przy swoim stoliku Ted stał się przypomnieniem, że źle się dzieje, choć Kanada nie jest odosobnionym przypadkiem.
Kryzys mieszkaniowy dotknął wszystkie metropolie na świecie. Według raportu World Resources Institute z 2017 roku 330 mln rodzin w miastach nie ma odpowiednich, bezpiecznych i tanich mieszkań. Do 2025 roku liczba ta zwiększy się do 440 mln.
(EW) "Angora" nr 27/2018 Na podst. The Guardian